Nowy Jork, listopad bieżącego roku. Mokre ulice pełne są przechodniów. Słońce chyli się ku zachodowi, gęste chmury spowijają szarzejące niebo. Elegancka sala domu aukcyjnego Christie's wypełniona jest po brzegi. Słychać brawa i owacje - właśnie sprzedano najdroższe zdjęcie świata.
Za rekordową sumę 4 338 500 dolarów (ponad 14 000 000zł!) wylicytowano fotografię Andreasa Gurskiego, która przedstawia brzeg niemieckiego Renu. Na poniższym zdjęciu tak wiele się dzieje, że nie wiem od czego zacząć.
![]() |
Andreas Gursky - Rhein II - najdroższe zdjęcie świata. |
Dzieło o przewrotnym tytule Rhein II zostało wykonane w 1999 roku. Wielka panorama została oczyszczona z wszystkiego co mogłoby być w jakikolwiek sposób ciekawe. Mamy zatem brzegi rzeki i coś pomiędzy, co prawdopodobnie jest błotnisto-szarym Renem. Nawet niebo na tym zdjęciu jest wyjątkowo nudne. Błąd! TO METAFORA. Autor mówi, że to alegoryczny obraz sensu życia. Panie Gursky, gratuluję zatem światopoglądu. To zdjęcie, jak dla mnie, nie prezentuje sobą niczego, co warte jest czterech milionów zielonych. Ba, ono nie jest warte stu dolców!
Stąd moje pytanie - dlaczego dzieje się tak, że zdjęcie jak powyższe jest sprzedawane za horrendalną kwotę, która nijak nie ma się do czegokolwiek co zostało wykonane aparatem fotograficznym i nie ma na tym kobiecych piersi?! Szczerze tego nie rozumiem.
Najbliższe mojemu rozumowaniu wydaje się tłumaczenie tego, jako kolejny wybryk obrzydliwie bogatego człowieka, który dla zabawy kupuje coś za kwotę, o której będzie głośno. Sztuka jest czymś bardzo subiektywnym i może moją głupotą jest dopatrywanie się w tym przypadku logiki i zdrowego rozsądku. Jednak w sytuacji, gdy Rhein II sprzedano za rekordową sumę, winien jestem przeprosiny poprzednim fotograficznym rekordzistom.
Mówiłem, że zdjęcie sklepowych półek jest słabe i infantylne. Zmieniam zdanie - wobec Renu - jest świetne. Co ciekawe, fotografia plasująca się na trzecim miejscu pod względem ceny, również należy do wspomnianego już Andreasa Gurskiego. Jak możemy zauważyć, nazwisko odgrywa tutaj znaczącą rolę.
Najbliższe mojemu rozumowaniu wydaje się tłumaczenie tego, jako kolejny wybryk obrzydliwie bogatego człowieka, który dla zabawy kupuje coś za kwotę, o której będzie głośno. Sztuka jest czymś bardzo subiektywnym i może moją głupotą jest dopatrywanie się w tym przypadku logiki i zdrowego rozsądku. Jednak w sytuacji, gdy Rhein II sprzedano za rekordową sumę, winien jestem przeprosiny poprzednim fotograficznym rekordzistom.
Mówiłem, że zdjęcie sklepowych półek jest słabe i infantylne. Zmieniam zdanie - wobec Renu - jest świetne. Co ciekawe, fotografia plasująca się na trzecim miejscu pod względem ceny, również należy do wspomnianego już Andreasa Gurskiego. Jak możemy zauważyć, nazwisko odgrywa tutaj znaczącą rolę.
![]() |
Andreas Gursky - 99 Cent II - miejsce trzecie najdroższych zdjęć. |
Zdjęcie sprzedane za 3,3 miliony dolarów to dyptyk przedstawiający półki sklepowe supermarketu, z towarami układającymi się w kolorową mozaikę. Podobać może się szczegółowość i perspektywa obrazu.
Czy jest to warte ponad 3 miliony? Dla autora na pewno.
Miejsce drugie (przepraszam za brak chronologii) zajmuje amerykańska fotografka Cindy Sherman. Jej autoportret stylizowany na kadr filmowy sprzedano w maju tego roku za 3,9 miliona dolarów.
![]() |
Cindy Sherman - Untitled #96 - miejsce drugie. |
W cyklu kilkudziesięciu autoportretów artystka stylizowała się na kobiety w różnym wieku. Na powyższym jest nastolatką, z pozoru niewinną, ściskającą w garści reklamę anonsów dla dorosłych. Zdjęcie z misją i głębszym sensem docenił anonimowy kupiec, wykładając na stół pokaźną sumę.
Drogie zdjęcia są znane z tego, że... są drogie. To smutne.
Pocieszające jest jednak to, że te cyfrowe obrazki są darmowe i każdy z nas może mieć je na własność.
Przynajmniej na dysku.
Przynajmniej na dysku.
Chodząc na zajęcia z historii sztuki utwierdzam się w jednym przekonaniu - współczesna sztuka nie jest dla mnie. Może nie będę pisać, że jest idiotyczna, ma tylko szokować albo tak nudzić, że aż ciekawić, chociaż tak właśnie myślę.
OdpowiedzUsuńTak na ludzki rozum, to teraz ludzie zachwycają się tym, co namalowałby przeciętny pięciolatek, a czy właściwie Ci wielcy sztukmistrze potrafią malować? Terefere kuku. Moje oczy bardziej cieszy realność, wierne odtworzenie otaczającej nas rzeczywistości. Przecież targaną emocjami duszę można też przedstawić jako ciemny, mroczny las, a nie kilka ruchów pędzla sprzedawane za grube miliony? Nigdy nie zrozumiem Peggy Guggenheim (chociaż tak właściwie, ona tylko miała "nosa", bo podobno na sztuce nie znała się zupełnie... a jak daleko zaszła?). Widać, trzeba zachwycać się tym co dziwne, obrzydliwe, niemoralne i totalnie pokręcone zamiast prawdziwym pięknem. Ja mówię pas.
Podstawową wadą dzisiejszej sztuki jest to, że nie wiadomo gdzie się zaczyna; co jest już sztuką, a co jeszcze nie. Artyści jak wspomniany Gursky mogą pozwalać sobie na zdjęcia typu brzeg-rzeka-brzeg-nic więcej, bo kiedyś, dzięki jakiejś pracy zaistniał. Ale wydaje mi się, że jedno dzieło nie powinno decydować o sukcesie kolejnych, a także automatycznym zaliczeniu ich do sztuki. Ren to gniot. Gdyby przeciętny ktoś zrobił takie zdjęcie, zostałby wyśmiany. A piękne fotografie, czy jak piszesz obrazy, zostają gdzieś pominięte. Ja także mówię pas.
OdpowiedzUsuńRen to jeszcze nic. Co powiesz na "Czarny kwadrat na białym tle" Kazimierza Malewicza ?
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej mnie serce nie boli, że poszedł za 4 miliony.
OdpowiedzUsuńU Malewicza można jeszcze powiedzieć o jakimś "pomyśle". OK, zrobił to pierwszy, zaryzykował i się udało. Może nie jest to wielka sztuka, ale jeszcze można zaakceptować PIERWSZE tego typu dzieło. Ale już w kolejnych brakuje nie tylko sztuki, brakuje WSZYSTKIEGO.
OdpowiedzUsuńtu-m czy-m ta-m? tam - tam TAM - TU-M;>
No i jeszcze: Panie, pisz Pan dalej, bo poczytałby. To się tyczy wszystkich miłych Panów:) tu-m tu-m tu-m
OdpowiedzUsuńOsobiście sztuki jako-tako-współczesnej nie rozumiem, ale sam "Czarny kwadrat na białym tle" jest jakimś przejawem geniuszu w pewnym sensie. Wpadłbyś na coś takiego?
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie, staram się!
OdpowiedzUsuńTrzeba wyjść z ukrycia, Krosno też potrafi c:
Nazwisko nazwiskiem i prawa rynku też prawami, ale.
OdpowiedzUsuńCóż, podstawowym błędem, jaki popełniacie przy interpretacji zdjęcia, jest zwrot li tylko ku przedstawieniowej funkcji obrazu. Jednak w przypadku Sztuki, zwłaszcza tej współczesnej, bywa przeważnie tak, że należy przeanalizować mechanizmy alegorii, symboli i nawiązań warunkujących prawidłowe postawienie pytania. Bo o pytanie chodzi, a nie odpowiedź, w dziele. W zacytowanej wypowiedzi stawia je też Gursky (dobrze, że się wypowiedział, bo wielu ma problemy z interpretacją). Co więcej, w notce nie podano info o wymiarach zdjęcia, też istotne i ciekawe.
PS Dlaczego w tagach notki nie ma 'marudzenia'? :P
Pozdrawiam.
28 year old Physical Therapy Assistant Bevon Dilger, hailing from Burlington enjoys watching movies like Bright Leaves and Lockpicking. Took a trip to Redwood National and State Parks and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. wiecej porad
OdpowiedzUsuń