Jak widać po chwilowym zastoju wpisów, brak nam dyscypliny. A jak powiadają dziadkowie "poszedłbyś do wojska, to by Cie dyscypliny nauczyli". Ale czy tylko dyscypliny? Czy rezygnacja z obowiązkowej służby wojskowej to rzeczywiście dobry pomysł?

Oczywiście nie każdy szedł do wojska. Ba! podejrzewam, że z moją alergią nie dostałbym nawet kategorii odpowiedniej, ale zawsze miało się świadomość, że jak nie studia, to trafi się na jakiś czas do koszar. Do przewalonego kaprala, który będzie Tobą pomiatał. Do głupiego dowództwa, które nie mając co robić z żołnierzami, żeby się wojsko nie nudziło, kopie fosy i buduje wały przeciwpowodziowe. Do parszywej roboty na zmywaku i do czyszczenia kibli. Do starszych żołnierzy, którzy niemiłosiernie kocą rekrutów. Do kumpli z jednostki, z którymi to wszystko trzeba przejść. Od nowa nauczycie się razem ścielić łóżka, myć podłogę, dzielić problemami, małymi zwycięstwami i porażkami. Utrze się więź silniejsza niż czas.
Pomimo braku kasy, marnowania czasu i przechodzenia niepotrzebnych procedur, każdy kto wyszedł z wojska czuje się odmieniony. Nie zawsze na lepsze, ale zawsze na bardziej obowiązkowe, zdyscyplinowane, zaradne i samcze.
Sam, zdając sobie sprawę z faktu, że i tak pewnie skończę na studiach, zawsze żałowałem, że nie trafię w kamasze. Nie wiem czy to przez opowieści ojca z czasów wojska, czy przez pasję, jaką są militaria?
Jednak mam smutne przekonanie, że mojemu pokoleniu, kiedyś może przyjść stanąć na linii frontu.
Zastanawia mnie tylko czy w perspektywie ewentualnego konfliktu w ogóle zdążylibyśmy na tym froncie stanąć, zanim ktoś niemiłosiernie rozniesie to wszystko w pył. I czy w ogóle ktoś miałby odwagę na tym froncie stanąć.
OdpowiedzUsuńAlergia to akurat najmniejsza przeszkoda dla WKU do wystawienia kategorii A. Zresztą sam się przekonasz kiedy skończysz liceum, dostaniesz wezwanie, wysłuchasz chyba miliona "żarcików" o ważeniu jąder po czym stawisz się na komisji.
OdpowiedzUsuńCzeka Cię tam w najlepszym wypadku 2 godziny czekania w kolejce po których okażę się że nikogo nie interesuje ani kształt twoich jąder, ani stan odbytu. Oczywiście nie będziesz tam czekał sam ale imo będziesz potrzebował sporo szczęścia żeby spotkać tam jakiegoś normalnego znajomego, z którym można zamienić chociażby pół słowa. Mimo tego w towarzystwie debili wcale nie będziesz się nudził. Będzie trochę jak podczas przerwy w zawodówce.
Jeszcze do samej komisji lekarskiej mam fajną historię. Pamiętam że razem ze mną w gronie pięcioosobowym (po tyle się wchodzi chyba) stawał koleś z astmą któremu waga wykazała 115 kg przy wzroście około 170. Jakby tego było mało chłop miał podobno poważną, wysoką znaczy, wadę wzroku. Badającego dziadka mimo to interesowała tylko jedna jedyna rzecz, zapytał go - "a czołg pan zobaczy?", po czym dał A.
Przeszkoda w wystawieniu, a nie do wystawienia i takie tam. Szkoda, że w blogspocie nie można edytować sobie komentarzy.
OdpowiedzUsuń